Świadomość niemocy bywa najgorsza. Pomimo faktu, iż On nakłania mnie do wyrzucenia rzeczy, jakie siedzą mi na żołądku, ja nie potrafię odezwać się wtedy słowem (poza tym, to on jest głównym powodem mojego otępiałego funkcjonowania). Peszy mnie i ogranicza nakaz mówienia do Niego per Pan. On już od dawna stał się kimś z innego stopnia mojej piramidy społeczno-relacyjnej, niż tylko człowiekiem, który ma sprawować nade mną swoją pieczę. Potrafię z Nim rozmawiać, choć często czuję się dość niezręcznie, zresztą to nic dziwnego. Przekładanie skrywanej miłostki na tematy rozmów czysto przyziemnych, takich jak przebieg warsztatów i praca wyższego rocznika nad nowym spektaklem Mrożka wgniata mnie swoim obcasem w betonowe kocie łby.
Tak, może i się powtarzam, ale cały czas nie mogę... I just can't get enough. Moją ulubioną grupą jest Depeche Mode, tak dla ciekawostki.
W każdym razie, wszystko, co robię, robię pod Niego. Każdego wieczora ubieram się z myślą jak mogłabym jutro dla Niego wyglądać? Na piątkowym przeglądzie scen myślałam jedynie o jego opinii na temat mojej etiudy. Jakże stresowałam się podczas pokazów innych roczników, kiedy Jego jeszcze nie było na widowni. Przyszedł dokładnie krótką chwilę przed naszym rozpoczęciem. Warto podkreślić, że przegląd trwał już dobre pół godziny. Tak wiem, paranoja znów pokazuje na co ją stać.
Sama nie mogę już siebie słuchać. Codzienne analizowanie najmniejszego ruchu jaki wykona wobec mnie w porównaniu do innych, wyłapywanie każdego spojrzenia jakie mi pośle i rozmyślanie nad jego konkretnym przekazem, odtwarzanie w kółko tych samych dialogów w celu wyłapania jak największej ilości słów prawdopodobnie świadczących o Jego sympatii do mnie. Już nie wspominając o naszej świątecznej rozmowie, która miała być chyba składaniem sobie życzeń, a zmieniła się w coś zupełnie innego. W coś, co było perfekcyjnym wprost pretekstem do poczucia go choćby na te kilka długich sekund. A trwały tyle, co wieczność. Chyba nam obojgu łza wtedy poleciała, z niewiadomych szerzej powodów. Ot, taki moment.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz